niedziela, 31 maja 2015

Tygodnik kulturalny...


Niedziela to czas błogiego relaksu, a dla mnie oznacza to przede wszystkim słuchanie ulubionej muzyki, obejrzenie ciekawego filmu i przeczytanie interesującej książki. Dlatego jak co tydzień mam dla Was garść poleceń kulturalnych. Na pierwszym miejscu znajduje się utwór Natalii Nykiel, którą co niektórzy mogą kojarzyć z programu "The Voice of Poland". Utwór "Bądź duży" z powodzeniem wpada w ucho i nie może z niego wylecieć. Dziewczyna kroczy własną ścieżką muzyczną i to mi się w niej bardzo podoba. Jej muzyka jest energiczna, pozytywna i z sensem. Polecam.



Książka, którą mogę Wam polecić to "Milcząca siostra" Diane Chamberlain. Kiedy ojciec głównej bohaterki nagle umiera, dziewczyna musi uporać się ze sprzedażą rodzinnego domu i uporządkowaniu rodzinnych spraw. Jej starszy brat, który ma za sobą trudną przeszłość, nie chce jej w tym pomóc, a na dodatek ciągle wisi nad nią pamięć o siostrze, która ponad dwadzieścia lat temu popełniła samobójstwo. Chcąc uporać się z ranami z przeszłości odkrywa, że wszystko co do tej pory sądziła o swojej rodzinie to kłamstwa, z którymi trudno sobie poradzić.



Film, który może przypaść Wam do gustu to "Dawca pamięci". To wizja fikcyjnego świata bez wad, w którym ludzie pozbawieni są wszelkich ludzkich uczuć i pojęć: miłości, szczęścia, wojny, głodu, wyboru, bólu. Każdy w społeczeństwie ma określoną rolę, której musi się bezwzględnie trzymać. Wszelkie odstępstwa od normy zostają zduszone już w zarodku. Młodemu chłopakowi zostaje przydzielona odpowiedzialna rola odbiorcy wspomnień. Rozpoczyna szkolenie pod okiem starszego człowieka, który będzie przekazywał mu całą swoją wiedzę i wspomnienia. Tym samym zdobywa całkiem nowe i oszałamiające doświadczenia, które całkowicie zmieniają jego postrzeganie na świat.



Mam też dosłownie kilka zdjęć z mijającego tygodnia, bo jakoś nie mam wyrobionego nawyku żeby wszystkiemu dookoła robić zdjęcia ;-)



1. Testowanie pereł piorących Perlux idzie pełną parą.

2. W końcu udało mi się spróbować nowego Somersby. 

3. Takie mani mam obecnie na paznokciach.

4. Koci relaks :)


sobota, 30 maja 2015

Ponowne wyniki urodzinowego rozdania !!!

Witajcie!


Kilka dni temu zakończył się mój urodzinowy konkurs, w którym do zgarnięcia była poniższa nagroda.



Niestety osoba, która go wygrała nie zgłosiła się do mnie, pomimo moich e-maili do niej. W związku z tym została wybrana kolejna piosenka...


...


...


...

 



czyli Edward Sharpe & The Magnetic Zeros "Home"


Tym samym nagrodę zgarnia:



Gratuluję Ci i już piszę do Ciebie e-maila z informacją o wygranej :-)

Dziękuję wszystkim za udział w konkursie i zapraszam na następny, który odbędzie się w bliżej jeszcze nieokreślonej przyszłości ;-)

 

piątek, 29 maja 2015

Piątki pachnące Yankee Candle: Bahama Breeze...


Piątek to idealny dzień na chwilę relaksu. A jeśli ma być udany relaks, to koniecznie musimy zadbać o przyjemnie pachnącą atmosferę wokół nas. Kto już próbował wosków Yankee Candle ten wie, że potrafią one skutecznie poprawić zły humor i stworzyć przyjemny nastrój. Nie mogło być inaczej w przypadku wosku Bahama Breeze, który już samą nazwą przywołuje na myśl piaszczyste plaże, gorący piasek i błękitne fale.

 

 


Oto co pisze o nim producent:

"Jest ciepło. Upalnie wręcz! Bose stopy zapadają się w rozgrzanym, czyściutkim piasku, a wzrok przykuwa majestat miarowo uderzających fal. Idealny odpoczynek pod palmami – gdzieś na dalekiej wyspie. Doskonały relaks i cudowne odprężenie, które zaprasza nas do świata skończonego, doskonałego, gdzie powietrze pachnie morską bryzą i chłodnym koktajlem. To właśnie on, orzeźwiający tropikalny drink został zatopiony w wosku Bahama Breeze – pachnącym świeżym ananasem, słodkim mango i sokiem świeżo wyciśniętym ze słonecznego grejpfruta."

 

 

Wosk Bahama Breeze to nic innego jak połączenie soczystych zapachów, przywodzących na myśl egzotyczny koktajl.  Zapach pochodzi z owocowej linii zapachowej więc na pierwszy plan wysuwają się ananas, mango i grapefruit. To zapach świeży, słodki, owocowy, który kojarzy się z owocowymi drinkami. Nie wiem czy inni tak mają, ale ja wyczuwam w nim odrobinę kokosa, co bardzo mi w nim odpowiada. Wyczuwam w nim też coś morskiego, ale to może mi się tylko wydaje ze względu na połączenie tych wszystkich wakacyjnych aromatów w jeden. Bahama Breeze należy do tych lżejszych zapachów więc nie ma obaw, że spowoduje ból głowy. Jest lekki, rześki, pobudzający, pełen pozytywnej letniej energii, jak letnia owocowa morska bryza. To taka aromatyczna wakacyjna pocztówka, która przypomni nam o letnim lenistwie, ale też przeniesie nas na wymarzony urlop nad tropikalnym morzem. Podoba Wam się? :-)





Ten, jak i pozostałe woski recenzowane na moim blogu, pochodzą ze sklepu Goodies.


czwartek, 28 maja 2015

Co warto kupić na Ebay'u #9


Dawno nie było postu z chińskimi gadżetami więc nadrabiam zaległości, a w przyszłym tygodniu postaram się zrobić post o rzeczach, które zamówiłam z Ebay'a. Może coś Was zainteresuje :-)


Przechodząc do konkretów, najpierw coś dla osób ceniących kuchenne gadżety, które znacząco ułatwiają przygotowywanie posiłków. To wyciskarka do cytrusów i coś na kształt atomizera do cytrusów.




Siedząc przy kompie marzną Wam rączki? Bo mi tak. Dlatego fajnym rozwiązaniem byłoby posiadanie takiego oto słodkiego ocieplacza do dłoni. Wystarczy wsadzić tam myszkę od komputera, podłączyć ocieplacz do USB i nasza dłoń będzie cieplutka.




Lubicie zaskakiwać swoim ubiorem? Jeśli tak to polecam zaopatrzyć się w takie oto rajstopy z różnymi ciekawymi printami. Gwarantuję, że swoim wyglądem przyciągniecie niejedno zaciekawione spojrzenie.




Chcecie zadbać o swoją twarz na bogato? Maseczka z 24 karatowym złotem może Wam w tym skutecznie pomóc. Takiej maseczki pozazdrościłaby niejedna żona Hollywood ;-)



Na dzisiaj to tyle z Ebay'owych gadżetów. Wpadło Wam coś z nich w oko?


wtorek, 26 maja 2015

Wyniki urodzinowego konkursu !!!

Witajcie!


Wczoraj zakończył się mój urodzinowy konkurs. Zadanie było banalnie proste: wystarczyło podać ulubioną piosenkę na poprawę humoru. Do wygrania była poniższa nagroda...



Wybór był utrudniony, ponieważ każdy z komisji wyborczej (czyli ja, mój Mężuś i moja siostra) ma inne upodobania muzyczne więc trochę się spieraliśmy w tej kwestii. Postanowiliśmy wybrać utwór, którego żadne z nas nie znało. Po długich obradach zdecydowaliśmy się na piosenkę...


...


...


...

 


czyli Dead Man's Bones "In the room where you sleep"

 

Tym samym nagrodę zgarnia:

 


Gratuluję Ci i już piszę do Ciebie e-maila z informacją o wygranej :-)

Dziękuję wszystkim za udział w konkursie i zapraszam na następny, który odbędzie się w bliżej jeszcze nieokreślonej przyszłości ;-)


poniedziałek, 25 maja 2015

Szampon ułatwiający rozszczesywanie włosów Babydream...

Rzadko kiedy recenzuję na moim blogu szampony do włosów. Jest tego jeden główny powód: to kosmetyki, które zużywają się u mnie najdłużej. Nie myślcie jednak sobie, że nie myję włosów ;-) Jasne, że je myję i to dość często, bo co drugi dzień. Jednak praktycznie większość szamponów do włosów jest dla mnie wydajna, no i myjąc włosy nie wylewam na głowę pół butelki, jak robi to na przykład moja siostra. Szampon ułatwiający rozczesywanie włosów Babydream spokojnie można zaliczyć do tych tańszych i na każdą kieszeń. Czy jednak niska cena spowodowała jego słabą jakość?



Szampon znajduje się w plastikowej butelce o pojemności 250 ml. Za taką pojemność zapłacimy ok. 7zł, ale też bardzo często jest on na promocji i wtedy dostaniemy go za ok. 4 zł. Szampon przeznaczony jest do mycia delikatnych włosów małych dzieci. Wiem jednak, że dużo dorosłych go sobie chwali, dlatego i ja się na niego skusiłam. Szampon nie zawiera mydła, a delikatne substancje myjące, które mimo swojej delikatności bardzo dobrze radzą sobie z oczyszczaniem skóry głowy i włosów.



Szampon nie zawiera barwników, substancji konserwujących, oleju mineralnego i parafinowego. Jak możecie zobaczyć skład tego szamponu jest dość prosty i nie zawiera silnych detergentów, które mają dobrze myć włosy, ale na pewno dobrze nie wpływają na skórę głowy. Dzięki temu szampon nie przesusza skóry głowy, ani jej nie zapycha i nie powoduje szybszego jej przetłuszczania.


Skład: Aqua, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl, Sodium Coco-Sulfate, Parfum, Glyceryloleate, Coco-Glucoside, Polyquaternium-10, Sodiumlactate, Sodiumhydroxide, P-Anisic Acid, Triticumvulgare Germextract, Lactic Acid.

 

 

Konsystencja szamponu jest lekko żelowa. Jego zapach jest bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny.  A czy ułatwia rozczesywanie? Na pewno nie plącze moich włosów, jak co niektóre szampony. Po jego zastosowaniu włosy i skóra głowy są bardzo dobrze oczyszczone, ale nie przesuszone. Nie spowodował u mnie zwiększonego przetłuszczania się włosów, skóra głowy mnie po nim nie swędziała i nie pojawił się łupież. Szampon pieni się tak sobie, dlatego nie jest aż tak bardzo wydajny, ale na miesiąc stosowania spokojnie mi wystarcza. Myślę, że będzie też dobry do mycia pędzli. Jakiś czas temu miałam jego klasyczną wersję, ale tamten trochę plątał mi włosy, dlatego wolę tę wersję. Znajdziecie go bez problemu w każdym Rossmannie. Myślę, że jak na tak niską cenę jest naprawdę skuteczny i z pewnością będę regularnie do niego wracała. Używałyście już tego szamponu? Jak Wasze wrażenia?


niedziela, 24 maja 2015

Tygodnik kulturalny...


Witajcie!


W poprzednim tygodniu nie udało mi się zamieścić posta z poleceniami kulturalnymi, dlatego dzisiaj nadrabiam zaległości. Na pierwszym miejscu musiał znaleźć się najnowszy album Bednarka "Oddycham". Płyta jest energetyczna, każdy utwór przypadł mi do gustu i od kilku dni ciągle słychać głos Kamila w moich głośnikach. Wiem, ze ma on tyle samo zwolenników co i przeciwników, ale dla nie jest on bardzo pozytywną osobą, posiadającą pasję, którą potrafi dzielić się z innymi. Udało mi się dwa razy być na jego koncercie więc kto kiedyś słuchał go na żywo, ten wie o czym piszę ;-)

 

 

Kolejna propozycja to cykl książek Agnieszki Lingas-Łoniewskiej "Łatwopalni". Składa się ona z trzech tomów: Łatwopalni, Przebudzenie, Wybaczenie. Autorka łączy w nich losy ludzi, którzy mają za sobą różne nieciekawe przejścia, ale próbują zapomnieć o przeszłości i budować swoją nową przyszłość. Czasami im się to udaje, a innym razem nadal muszą walczyć z różnymi problemami. Osobiście jestem wielbicielką książek tej autorki więc musiałam Wam je polecić ;-)

 

 

Wstyd się przyznać, ale w tym tygodniu nie obejrzałam żadnego filmu. Albo nie miałam na to czasu, albo miałam do przeczytania jakąś książkę. Dlatego chciałabym polecić Wam kanał pewnej vlogerki, która robi zabawne i ironiczne filmiki o naturze ludzkiej, w których możemy znaleźć sporo prawdy :-)


https://www.youtube.com/user/KlaudiaKlaraVLOG


Chciałabym Wam także przypomnieć o moim urodzinowym konkursie, w którym możecie brać udział do jutra do północy :-)


http://w-moich-kregach.blogspot.com/2015/05/urodzinowy-konkurs.html


sobota, 23 maja 2015

Majowy haul zakupowy...


Koniec maja zbliża się wielkimi krokami. Postanowiłam więc zrobić podsumowanie moich majowych zakupów. Niestety uległam Rossmannowskim promocjom i zrobiłam małe zakupy, a tym samym uzupełniłam kosmetyczne zapasy. Obiecuję, że w tym miesiącu już nic więcej nie kupię! Trzymajcie mnie za słowo ;-)



W dziedzinie pielęgnacji kupiłam Płyn do higieny intymnej Facelle do którego zawsze wracam. Na promocji -40% do mojego koszyka wpadły: Dwufazowy płyn do demakijażu Ziaja (mój ulubieniec), Olejek upiększający Magic Rose Evree (czytałam o nim wiele dobrego więc skusiłam się), Oliwkowa woda tonizująca Ziaja, Krem mikrozłuszczający na noc Ziaja, Płyn zwężający pory Ziaja, Olejek do twarzy z granatem Alterra, Dezodorant Isana Med, Roll-on pod oczy Rival de Loop. A w Biedronce kupiłam szampon do włosów Garnier Fructis Citrus Detox. No i jeszcze załapałam się do testowania kremowej nowości z Nivea :-)



Teraz czas na kolorówkę. Oczywiście nie mogłam przejść obojętnie obok tych wszystkich kuszących promocji. Tak więc swoją lakierową kolekcję wzbogaciłam o kilka nowych lakierów i dwie bazy peel of z Miss Sporty. Do tego kupiłam zachwalany przez wszystkich Fixing Powder z Wibo, kredkę do ust Lovely, brązowy eyeliner, dwie kredki do oczu i dwa tusze do rzęs. Na koniec moje trzy zamówienia z Ebay'a czyli szczoteczki do rzęs, komplet trzech pędzelków do zdobień oraz czarny mazak do tworzenia różnych wzorków na paznokciach. Uff! To by było na tyle z moich kosmetycznych szaleństw zakupowych. Naprawdę teraz już NIC nie kupuję i zużywam zapasy ;-) A Wam co wpadło do koszyka w tym miesiącu?


środa, 20 maja 2015

Pianka do mycia twarzy z miodlą indyjską Himalaya Herbals...

Witajcie!


Oczyszczanie skóry twarzy jest dla mnie zasadniczą kwestią w codziennej pielęgnacji skóry. Nie wyobrażam sobie, że wstając rano nie umyję twarzy, a tym bardziej, że pójdę spać nie zmywając wszystkich zanieczyszczeń z całego dnia. Wypróbowałam już naprawdę sporo kosmetyków do tego przeznaczonych. Mam kilka swoich ulubieńców, ale też lubię sięgać po nowości i kosmetyki, których jeszcze nie poznałam. Tak było w przypadku dzisiejszego produktu, czyli Pianki do mycia twarzy z miodlą indyjską Himalaya Herbals.

 

 

Kosmetyk znajduje się w plastikowej butelce o pojemności 150 ml. Jak to pianka, zaopatrzona jest w praktyczną i wygodną pompkę, dzięki której wydobędziemy odpowiednią ilość kosmetyku. Mi zazwyczaj wystarcza jedna pompka do umycia całej twarzy. Jej zapach jest lekko ziołowy, bardzo delikatny. Pianka bez problemu rozprowadza się na skórze i nie jest tak, że pod wpływem ciepła skóry się rozpuszcza, ale ciągle zachowuje swoją konsystencję. 



Pianka przeznaczona jest do każdego rodzaju cery. Moja cera jest mieszana z przewagą tłustej i skłonnej do wyprysków. Pianka nie zawiera mydła dzięki czemu jest delikatna i nie powoduje nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, przez co świetnie nadaje się do codziennej pielęgnacji. Po umyciu nią twarzy skóra jest bardzo dobrze oczyszczona, ale nie przesuszona i nie podrażniona. 

 

Skład: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Melia Azadirachta Leaf Extract, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Polysorbate 20, Curcuma Linga, Root Extract,Vetiveria Zizanoides Root Extract,Fragrance,Phenoxyethanol,Methylchloroisothiazolinone, Disodium EDTA, Citric ACid, BHT, Cl 19140, Cl 42090.

 


Pianka zawiera w swoim składzie miodlę indyjską (neem) i kurkumę, które mają właściwości antybakteryjne. Dodatkowo przeciwdziałają trądzikowi i powstawaniu wyprysków, a także zmniejszają ilość sebum. Jak dla mnie pianka okazała się bardzo fajnym kosmetykiem, który skutecznie oczyszcza moją cerę, nie zapycha jej, a dodatkowo dba o jej dobry wygląd. Pianka nie podrażniła mojej skóry, nie uczuliła, ani nic z tych rzeczy. Warto też zwrócić uwagę na to, że kosmetyki Himalaya Herbals opierają się głównie na ziołach, owocach, wyciągach roślinnych i minerałach, co ostatnio staje się coraz bardziej popularne, ale przede wszystkim jest lepsze dla naszej skóry. Jedynym minusem tej pianki jest jej dość słaba dostępność w sklepach stacjonarnych. Ja swoją kupiłam w drogerii Dayli i tam kosmetyki marki Himalaya Herbals powinnyście znaleźć bez problemu. Pytajcie też o nie w aptekach, bo tam często je widzę. Dawno nie używałam kosmetyków tej marki. Kiedyś, dawno temu miałam jakąś maseczkę i byłam z niej bardzo zadowolona, dlatego teraz postanowiłam ponownie sięgnąć po te produkty więc spodziewajcie się innych recenzji.

 

Używałyście kiedyś tej pianki? Co o niej sądzicie?


wtorek, 19 maja 2015

Turkus i złoto na paznokciach...

Witajcie!


Ostatnio nie mogę się ogarnąć z blogiem, bo mam na głowie budowę. Wiecie ile problemów sprawia wybór drzwi wejściowych do domu? Szczególnie dla kobiety? Mogę to porównać do wyboru lakieru do paznokci, chociaż przy wyborze drzwi stawka jest znacznie większa. Czasami zazdroszczę facetom ich uproszczonego myślenia i podejmowania szybkich decyzji. No, ale cóż, taka już natura nasza ;-) Znacznie łatwiej przyszedł mi wybór ostatniego mani, które chciałabym Wam właśnie dzisiaj zaprezentować. Dawno nie byłam tak zadowolona z moich paznokci i tego co na nich stworzyłam. Oczywiście wiecie, że mam dwie lewe ręce i moje umiejętności plastyczne są ubogie, dlatego to co widzicie poniżej do wyższej szkoły manicure nie należy, ale mam nadzieję, że nie jest źle ;)



Lakiery użyte w mani to:

* turkusowy Star Lemax,

* złoty Lotus Effect Manhattan (Golden Honey),

* baza to odżywka Pro Care Manhattan. 

Paseczki wykonałam cienkim i długim pędzelkiem kupionym na Ebay'u.



Oczywiście jak przystało na moją sympatię do geometrycznych i abstrakcyjnych zdobień, również i tym razem nie mogło się bez tego obejść. Na każdym paznokciu jest inny wzór, który został wykonany cieniutkim pędzelkiem, który mimo niskiej ceny okazał się być bardzo pomocny przy tego typu zdobieniach. Wzorki wykonałam ślicznym złotkiem z Manhattana, który pokochałam od pierwszego pomalowania. Nie mogę też pominąć wyrazistego turkusu od Lemaxa, który kosztował mnie całe 3,5 zł, ale jakością bije na głowę co niektóre znacznie droższe lakiery. Świetnie kryje przy dwóch warstwach, nie smuży, nie bąbelkuje, no i ma piękny wyrazisty kolor.




Myślę, że oba lakiery dosyć dobrze do siebie pasowały, a takie połączenie kolorystyczne świetnie nosiło się na paznokciach. A Wy co myślicie o takim zdobieniu?


piątek, 15 maja 2015

Piątki pachnące Yankee Candle: Black Cherry...


Ten tydzień zleciał mi w oka mgnieniu. Na blogu trochę przycichło, ale budowa domu skutecznie pochłania wolny czas. Powoli zaczynamy planować wykończenie naszego wymarzonego domu, a wiecie, że takie dylematy dla kobiet nie są proste ;-) Mam jednak nadzieję, że jakoś uporządkuję swoje wszystkie plany i obejdzie się bez większych problemów. Wracając do tematu dzisiejszego posta, tradycyjnie mam dla Was recenzję wosku, który musiał znaleźć się w mojej skromnej kolekcji. To zapach, który od razu przypadł mi do gustu i pewnie dużo z Was także go lubi. Mowa tu o wosku Black Cherry.



Oto co pisze o nim producent:

"Są dojrzałe – nawet nie czerwone, ani nie karminowe! Są prawie czarne, głęboko bordowe – idealnie okrągłe i doskonale soczyste. Kuszą swoim słodkim aromatem i przywodzą na myśl najcudowniejsze chwile beztroskiego dzieciństwa, kiedy żadne, najwyższe nawet drzewo nie było przeszkodą do tego, aby skosztować świeżych czereśni. Ten smak i ten właśnie zapach – aromat cudownych, zapowiadających letnie upały czereśni – zamknięty został w woskowej masie Black Cherry. I to ten zapach może nam dzisiaj towarzyszyć na co dzień – dokładnie wtedy, kiedy mamy ochotę sięgnąć po odrobinę owocowej słodyczy, albo zanurzyć się we wspomnieniach z dzieciństwa."

 

 

Na początku muszę wtrącić swoje 3 grosze, ponieważ nie wiem czemu producent nazywa ten wosk czereśniowym. Dla mnie raczej to zapach bardziej wiśniowy z lekką nutą czereśni.  Mniejsza jednak z tym, bo chyba każdy przepada i za czereśniami i za wiśniami. Przynajmniej ja :) To wosk typowo owocowy. Po jego zapaleniu w pomieszczeniu szybko roznosi się soczysty zapach wiśniowo-czereśniowy. Zapach jest idealnie wyważony. Nie jest ani za słodki, ani też nie jest kwaskowaty. Jest wyrazisty i mocny, ale nie przytłaczający. Jak dla mnie jest on rześki, odświeżający i idealny na poprawę humoru. Wydaje mi się, że jest też on dość uniwersalnym zapachem, dlatego polubi go większość osób. Utrzymuje się w pomieszczeniu jeszcze przez spory czas, co osobiście bardzo mi się w woskach podoba. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o jego pięknym karminowym kolorze, który cieszy oko i pięknie prezentuje się w kominku. Jest dość realistycznym odzwierciedleniem wiśniowo-czereśniowego aromatu więc może przenieść nas prosto na wczasy pod wiśnią ;-) Lubicie takie mocno owocowe zapachy?





 

Ten, jak i pozostałe woski recenzowane na moim blogu, pochodzą ze sklepu Goodies.

 

Przypominam Wam także o moim urodzinowym konkursie, w którym możecie brać udział do 25. maja :-)


http://w-moich-kregach.blogspot.com/2015/05/urodzinowy-konkurs.html